Jan, smok i św. Jerzy

wpis w: Bez kategorii | 0
jan i smok, kijuc, hardy, komiks, ilustracja, ilustracje
Jan Hardy kontra smok

Niedawno zostałem poproszony przez Jacka Hajnosa z grupy Vera Icon, żebym pojechał do Ostrowa Wielkopolskiego na spotkanie organizowane w tamtejszym liceum ogólnokształcącym. Spotkanie dotyczyło sztuki i „sztuki”, czyli czy Golgota Piknik to w ogóle coś, co ma znaczenie. A jeśli ma, to jakie… Pojechałem w ciemno. Na miejscu okazało się, że mam być jednym z prelegentów.

Ciekawe rzeczy działy się już w trakcie podróży. Zamierzałem do pociągu wziąć moją ulubioną książkę. Okazało się, że nigdzie jej nie ma, a do wyjazdu było coraz mniej czasu. Żona zaproponowała, żebym wziął Biblię.

Tak się składa, że od jakiegoś czasu cierpię na problemy z pracą/powołaniem. W pociągu postanowiłem, że przeczytam Księgę Jonasza. Otworzyłem Stary Testament…

Nie wiem, czy kiedykolwiek to czułeś, ale kiedy Pan Bóg dotknie serca, to lepsze, niż śmiech przy książkach Terrego Pratcheta z zatłoczonym pociągu. Przy książkach Anglika ludzie patrzą na Ciebie jak na wariata, a Ty nie wiesz czemu się śmiejesz – przecież w poprzedniej książce („Zaraz, jaki ona miała tytuł?) było dokładnie to samo.

Jak Pan mówi, to jest radość, pokój i łzy szczęścia… też patrzą na ciebie jak na wariata. Wszystko jednak zaczyna się jakoś układać. Zaczynasz rozumieć swoje życie.

Dosłownie każdy element Księgi Jonasza pasował do mojej aktualnej sytuacji. Tak, jakbym w tym samym momencie płynął statkiem zamknięty na najniższym pokładzie ukrywając się przed wzrokiem Boga, leżał pod krzewem, który właśnie więdnie nadgryzany przez robaczka oraz szedł przez Niniwę i krzyczał „Jeszcze czterdzieści dni!”.

W tym właśnie momencie wskoczył mi do głowy scenariusz pierwszej części nowej serii Jana Hardego. „Dzieci Boże”, które miały być częścią pierwszą przeskoczyły do drugiego numeru.

Przy okazji dostałem kolejną obietnicę od Boga. Pan dał mi 120 tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają lewej ręki od prawej. Od razu myślałem: „Taaaak! 120 tysięcy sprzedanych egzemplarzy. Trzeba rzucić to do kiosków, w internet…. Ale będzie!” Megalomania to cecha charakterystyczna dla artystów.

Dopiero później się skapnąłem, że ta obietnica dotyczy tego, jak dużo pracy dostaję. Jak wielu ludziom mam pomóc. Mam poświęcić temu mój krzew rycynusowy – „święty spokój” komiksów patriotycznych, które nieźle się sprzedają. Mam to poświęcić dla tych właśnie ludzi. Trudna sprawa. Będę musiał nauczyć się w końcu oddzielać grzech od człowieka. Mam co robić do końca życia.

Spotkanie w Ostrowie Wielkopolskim zasługuje na odrębny wpis. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie postawa licealistów, którzy na słowo „tolerancja” dostają alergii. Szczególnie, kiedy z góry idzie prikaz o potrzebie poprawności politycznej. „Jak nie będziesz tolerancyjny, to będzie Charlie Hebdo II z twoim udziałem.”

Podczas drogi powrotnej, na stacji PKP w Warce nie otworzyły się drzwi pociągu do Radomia. Powiedziałem sobie pod nosem „ No to nie pojedziemy”.

Usłyszałem za mną: „Co nie pojedziemy!” Od razu wyczułem, że to jakiś żulik, który przyjechał na stację w poszukiwaniu pracy, a skończyło się na winku.

Pobiegłem szybko do drugich drzwi i wszedłem do pociągu. Człowiek z peronu gonił za mną przez dwa wagony, aż w końcu dałem za wygraną. Znalazłem miejsce i usiadłem. Nie chciało mi się rozmawiać z panem ze stacji. Miałem nadzieję, że przejdzie dalej, ale on usiadł naprzeciwko mnie i powiedział:

„Nie każdy ma jakiegoś smoka do zabicia”.

Właśnie zakończyłem mini serię komiksową, gdzie Jan pokonuje smoka. Walka ze smokiem (złym/grzechem/itd.) to w zasadzie cały sens tego komiksu. Bohatera wzorowałem na św. Janie Chrzcicielu i św. Jerzym z ikon, które widziałem w muzeum w Przemyślu.

Zacząłem się śmiać i zaczęliśmy rozmawiać. Facet chciał wyłudzić ode mnie 5 złotych, ale dostał kanapkę z serem. Powiedziałem mu, żeby poszedł do kościoła i spróbował jeszcze raz, że Jezus wyciąga ludzi z naprawdę beznadziejnych sytuacji. A potem, że w ogóle z nim gadam, bo mnie trafiło jak powiedział o tym smoku.

jan, smok, hardy, red is bad, komiks, komiksy
Jan Hardy kontra smok

„Tak, wiem! Św. Jerzy i te sprawy” – usłyszałem, i znów zaczął gadać o pięciu złotych. Chwilę później uciął sobie drzemkę. Z pociągu wysiadłem w Radomiu i tyle się widzieliśmy.

Aktualnie pracuję nad komiksem Jan Hardy – Niniwa. Najlepsze historie pisze „samo zycie”. Jan ma do ukatrupienia smoka, który zniszczył niemal cały świat. A ja mam dane 120 tysięcy (sto dwadzieścia tysięcy, czaisz?) ludzi. Być może czytasz te słowa i jesteś jedną z tych osób – nie wiesz co jest dobre i co złe albo w ogóle masz to gdzieś. Możliwe też, że jesteś tym dobrym, któremu włącza się syndrom starszego brata. Tak jak ja musisz nauczyć się patrzeć oczami Jezusa na największego lewaka świata.

Gwarantuję Ci, że jak odezwiesz się do Boga, dasz mu działać w Twoim życiu, to wkrótce…

Sam zobaczysz.

Z Panem Bogiem!